Niedawno w Polsce został zniesiony obowiązek obrotu bezgotówkowego między konsumentami powyżej limitu 20 000 zł, który miał obowiązywać od 2024 roku. Wracamy więc do stanu, gdy między innymi za nieruchomość zakupioną prywatnie można było zapłacić gotówką, bez względu na wartość transakcji.
Czy płacenie przez kupującego gotówką za nieruchomość ma sens? To zależy od indywidualnej sytuacji tej osoby. Czy przyjmowanie gotówki przez sprzedającego jest rozsądne? Raczej nie, chyba że obie strony mają na celu zaniżenie kwoty sprzedaży w umowie.
Natomiast patrząc z szerszej perspektywy, obrót gotówkowy w transakcjach na rynku nieruchomości jest pewnym zagrożeniem dla walki z procederem prania brudnych pieniędzy i transparentności transakcji. Choć zarazem należy zadać pytanie, czy wolność zapewniana przez obrót gotówkowy nie jest wartością nadrzędną, której powinniśmy bronić?
Na pewno można w tym miejscu udzielić wielu złożonych odpowiedzi, ale rząd Niemiec już taką odpowiedź znalazł i kilka miesięcy temu wprowadził nakaz płatności za nieruchomości w formie przelewu bankowego i okazania go notariuszowi sporządzającemu umowę. Co więcej, bez udokumentowania płatności bezgotówkowej nabywca nieruchomości nie zostanie ujawniony w księdze wieczystej jako jej właściciel.
U nas już nieśmiało pojawiają się podobne głosy i postulat wprowadzenia takiej regulacji w odniesieniu do sprzedaży nieruchomości. Jakie widzicie tu korzyści, a jakie zagrożenia?