W tym roku sezon najmu, którego kulminację na ogół mamy pod koniec września, zaczął się wyjątkowo wcześnie. Tę tendencję było widać już w połowie lipca i to nawet ze strony studentów. Prawdopodobnie najemcy nauczeni ubiegłorocznym doświadczeniem, gdy po napływie ogromnej liczby uchodźców ciężko było wynająć cokolwiek w przyzwoitym standardzie i za rozsądne pieniądze, obecnie postanowili być bardziej zapobiegliwi.
Z drugiej strony mamy na rynku sporą ilość lokali mieszkalnych przeznaczonych na najem i często są to obiekty wybudowane w ostatnich latach, w wysokim standardzie. Duża konkurencja powoduje, że czynsze lekko spadły, a czas znalezienia najemcy wydłużył się. W tej sytuacji wielu właścicieli mieszkań rezygnuje z pobierania wyższych kaucji oraz z innych form zabezpieczenia, co może mieć kolosalne znaczenie w trakcie prowadzenia najmu lub na etapie końcowych rozliczeń.
Niestety ostatnio szczególnie wielu wynajmujących zgłasza się do mnie z powodu problemów, które mają w skutek swoich niewłaściwych decyzji podjętych wcześniej. W ubiegłym roku łatwo było pozyskać najemców, którzy płacili niemal każde pieniądze za dach nad głową, ale teraz odbija się to przysłowiową czkawką. Czy to z powodu braku weryfikacji najemców, czy to braku zabezpieczeń, błędnych zapisów w umowach najmu lub błędów w trakcie rozwiązywania umowy i odbioru mieszkania. Zazwyczaj jednak trudna sytuacja tych osób jest sumą potknięć w kilku z tych obszarów.
W wielu przypadkach jestem w stanie pomóc i wyprostować trudną sytuację. W wielu przypadkach doradzam nawet gdy nie dochodzi do dalszej współpracy z właścicielem. Natomiast zawsze sugeruję, aby osoby planujące wynajmować swoje nieruchomości (zwłaszcza gdy przybiera to formę inwestycyjną), nie opierały swoich działań jedynie na szczęściu i podjęły wysiłek samodzielnej nauki w tym zakresie, ponieważ najem jest złożonym procesem, a limit szczęścia w końcu się wyczerpie.